piątek, 15 stycznia 2016

Rozdział 4 - WSZYSTKO SIĘ STACZA NA PSY

Rozdział 4
Wszystko się stacza na psy
Maja westchnęła z ulgą. Uratowana – to słowo błąkało się jej po myślach.
Adrian jedynie spojrzał na Sandrę i się uśmiechnął.
– A nic. Tak po prostu rozmawiamy.
Blondynka spojrzała na nich badawczo. Wiedziała, że coś przerwała, a potwierdziło to nieme podziękowanie Mai.
– To przepraszam, ale wiesz co? Zdawało mi się, ale chyba widziałam Weronikę na parterze koło sklepiku.
– Naprawdę? No cóż. Opuszczam was drogie panie – powiedział i uśmiechnął się zawadiacko.
Maja miała ochotę zwymiotować i to bynajmniej nie tęczą. Odprowadziła chłopaka spojrzeniem. Może gdyby się tyle nie uśmiechał... To było nienormalne.
– Gdyby spadł ze schodów, nie miałabym nic przeciwko temu – stwierdziła.
– No wiesz ty co! Też za nim nie przepadam, ale żeby aż tak!? – krzyknęła Sandra.
Rudowłosa przewróciła oczami.
– Znasz moje makabryczne poczucie humoru, jest takie wysublimowane – roześmiała się.
– Tak, a w ogóle, to dlaczego stałaś tutaj tak sama? Mogłaś z nami zejść na dół.
– No wiesz, nie chciało mi się. Po raz pierwszy było tutaj tak cicho na przerwie – wytłumaczyła się Maja – Zresztą, nieważne. Dzięki, że mnie uratowałaś przed Adrianem.
– Nie ma sprawy, widziałam twoją minę. Wyglądało to, jakbyś za chwilę miała uciec, jak królik wypłoszony z nory.
– Te dzikie porównania. Powiedz mi, skąd ty je bierzesz?
– No wiesz, ma się ten talent. Nie każdy się z nim rodzi.
– Najwidoczniej.
Dziewczyny pogadały jeszcze trochę, podroczyły się, a w międzyczasie wszyscy wrócili na piętro. Maciej z kumplami, Kinga z Darią i jej chłopakiem. Cała wataha ludzi z 3d.
Dzwonek na lekcję zadzwonił, raniąc uszy wszystkim uczniom, ale ci w gruncie rzeczy niewiele z tym faktem zrobili. Lekcja to coś co trzeba przeżyć.
Nie musieli czekać długo, aż pani Kowalczyk zaszczyci ich swoją obecnością. Była kobietą w średnim wieku, o czarnych włosach spiętych w wieczny kok. Była dość surową nauczycielką, która nie dawała żadnych taryf ulgowych. Ściągałeś? Ona to zapamięta do końca twojej edukacji w gimnazjum i będzie dyszeć nad twoim karkiem, abyś przypadkiem nie dokonał tego haniebnego czynu po raz drugi. Jedynym jej plusem było to, że świetnie tłumaczyła materiał, co mniej więcej wyrównywało jej wady.
Otworzyła drzwi sali z tym swoim ironicznym uśmieszkiem, który często pojawiał się na jej twarzy.
– Witajcie w Hadesie.
Pani Kowalczyk zawsze trzymała na podorędziu jakiś tekst, który rozwalał, bądź nie zwalał z nóg.
– Dzień dobry, drodzy państwo. Siadajcie.
Tym razem nie było dużego wyboru, ławki w sali 206 były pojedyncze i było jasne, że nikt nie może siedzieć na samym tyle. To było jak samobójstwo.
Maja usiadła obok okna, tuż obok Sandry. Zaraz za nią siedziała Laura, a po prawej stronie Maciek.
– Hej – odparł.
Maja przyłożyła palec wskazujący do warg w geście milczenia.
– Okej – powiedział, bezgłośnie poruszając ustami.
Rudowłosa powstrzymała uśmiech. Jakoś nie mogła wyobrazić sobie Maćka, który milczałby przez całe czterdzieści pięć minut. Wyciągnęła zeszyt, piórnik i książki.
Pani Kowalczyk szybko przypomniała zasady oceniania i inne tego typu sprawy, aby szybko przejść do tematów, które musieli opanować.
– Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o sprawdzianie, który zapowiedziałam już w czerwcu – powiedziała, a w jej głosie dało się słyszeć nieco ironii – Ani nie oczekiwaliście, że ja o nim zapomniałam.
Nie musiała czekać na odpowiedź, wystarczyły jej miny uczniów, wyrażające rozczarowanie.
– Co to za miny? Jak przejdziemy do węglowodorów, od razu poprawi wam się humor.
Nikt tak nie sądził, oprócz niej.
*
Po ośmiu godzinach spędzonych w szkole, uczniowie odsapnęli z ulgi. Po dwóch miesiącach laby, powrót do szkoły okazał się szokiem dla organizmów uczniowskich.
– Gdyby wakacje, mogły trwać, chociaż miesiąc dłużej, byłoby o wiele lepiej – stwierdził Tomek po wyjściu ze szkoły. Obejmował w pasie Darię, która uśmiechała się lekko i rozmawiała o czymś z Kingą.
Maja patrzyła na to z lekką zazdrością. Idealny obrazek, wyjęty z idealnego życia, idealnych gimnazjalistów.
– No po prostu idealnie – powiedziała pod nosem, tak aby nikt nie dosłyszał. – Wszystko się stacza na psy.
– Co jest takie idealne? Na pewno ja! – Maciek pojawił się przed nią jak za sprawą teleportacji.
– No raczej nie. Poza tym, nie podsłuchuj! Ja tu rozmawiam z najbardziej inteligentną osobą w naszej klasie – odgryzła się rudowłosa.
Maciek zrobił pytającą minę.
– Ze sobą, matole!
Maja wyminęła go, kiwnęła tylko głową w stronę Sandry i jak najszybciej opuściła teren szkoły. Po paru krokach usłyszała, jak Nowak krzyczy do znajomych na pożegnanie.
– Hej, nie uciekaj ode mnie, ja rozumiem moje zajebiste ja, jest przytłaczające, ale... Ała! To bolało! – krzyknął tuż po tym, gdy Maja z całej siły uderzyła go w ramię.
– Ty nadęty... Aż brak mi słów.
Cała ta sytuacja musiała śmiesznie wyglądać z perspektywy osób trzecich. Bo jak inaczej określić widok dwojga nastolatków, z czego jedno stara się skłonić drugiego do zwrócenia na siebie uwagi, a drugie próbuje być obojętnym na działania pierwszego.
– Maja, no co z tobą? Ja tu staram się z tobą pogadać.
Dziewczyna spojrzała na niego z ukosa. W sumie... To dlaczego na niego tak naskoczyła? Sama nie wiedziała. Maciej Nowak zawsze powodował u niej napad gwałtownych uczuć. Spędzali na siłę ze sobą tyle czasu, że wykształciła u siebie pewną "barierę" ochronną przeciw jego zaczepkom. Czasami to było silniejsze od niej.
– No, dobra. Jestem dzisiaj nie w sosie – poddała się. Z tym chłopakiem nie dało się wygrać. Wykrzywiła usta w lekkim grymasie niezadowolenia. – A ty mi go tym bardziej nie poprawiasz.
– Naprawdę? Zraniłaś moje uczucia.
– To ty masz jakieś uczucia? – zdziwiła się Maja.
– Tak, na przykład głodu – powiedział ironicznym tonem Maciek.
Rudowłosa machnęła ręką na to stwierdzenie.
– Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi, tylko się ze mną droczysz.
– Oczywiście, to moje główne zajęcie. Dokształcam się tym od podstawówki.
– Nie musisz, opanowałeś już to perfekcyjnie. Czasami, aż tak, że mam ochotę położyć moje dłonie na twoim gardle i ciebie udusić – sarknęła.
Powrót do domu tym razem trochę się przedłużył, przez częste zatrzymywanie się dwójki przyjaciół.
– No to do jutra, co nie? – spytał czarnowłosy chłopak.
– Tak, na razie – odpowiedziała Maja i pokiwała głową.
Weszła do bloku i wdrapała się na trzecie piętro. Odkluczyła drzwi do mieszkania. Znowu nikogo nie było, co nie sprawiło żadnej niespodzianki. Odłożyła plecak i poszła do kuchni przygotować sobie obiad. Po trzydziestu minutach po kuchni rozniósł się smakowity zapach smażonej piersi z kurczaka i ziemniaków z ziołami. Zjadła wszystko z wilczym apetytem. Następnie pozmywała po sobie i poszła odrabiać lekcje.
Na szczęście nie nazadawali ich dużo więc po godzince, gdy upewniła się, że spakowała już wszystkie podręczniki na jutro, włączyła radio i laptopa.
Przez odsłonięte okno zauważyła, że Maciek siedzi przy komputerze i gra w jakąś grę. Pokiwała głową z dezaprobatą. Pewnie nie odrobi zadań, a potem będzie pisał wszystko na kolanie, przed lekcją.
Weszła na facebooka jednocześnie słuchając wiadomości na jednej z miejscowych stacji. Kolejny wypadek na Rondzie Starołęka, zamieszanie na Świętym Marcinie. W sumie nic nowego. Na portalu społecznościowym również nie było nikogo, z kim mogłaby porozmawiać, a nawet gdyby był, to Maja miała wątpliwości co do tego, czy chciałaby z kimś popisać.
Weszła jeszcze na stronę o nowościach książkowych, a potem obejrzała jeden odcinek swojego ulubionego serialu.
Nudy, nudy. Wszędzie nudy. Pograła sobie chwilę w jakąś grę na facebooku, żeby po pół godziny wyłączyć laptopa.
Wstała, przeciągnęła się i wywietrzyła pokój. Przez chwilę zawiało chłodem, ale po minucie przyzwyczaiła się do niego. Przełączyła stację radia, tak by posłuchać jakiejś muzyki.
Po pokoju rozniósł się głos Taylor Swift śpiewającej You belong to me.
Maja przewróciła oczyma. Wszędzie miłość. Szkoła, filmy, książki, nawet piosenki! To już uszami wyłaziło.
Spojrzała na zegarek. Jego wskazówki wskazywały na wpół do szóstej. Rodzice powinni niedługo wracać do domu. Postanowiła przekąsić coś na kolację. Z chwilą, gdy wychodziła z kuchni, otworzyły się drzwi wejściowe. Tym razem to ojciec był pierwszy w domu.
– Cześć, tato – powiedziała Maja, bo wiedziała, że jej rodzic nie pamięta nic z poprzedniego dnia. Lepiej było udawać, że nic się nie stało, a w tym doszła już do perfekcji.
Mężczyzna mruknął coś pod nosem i zdjął swoją kurtkę. Jego włosy w kolorze ciemnego blondu
– Co jest na obiad? – spytał, przechodząc obok niej.
– Pierś z kurczaka. Leży obok lodówki, już odmrożona i przyprawiona.
– Aha, okej. Idź, odrób lekcje, czy coś.
*
Czasami Maja zastanawiała się, dlaczego czuję się inna od swoich rodziców. Jak wśród nich – dwojga choleryków, mogła uchować się taka zwykła, cicha osóbka, która jedynie czasami okazywała swoją gwałtowniejszą naturę. Podobieństwo rodzinne było widać na goły rzut oka. Rude włosy otrzymała po mamie, której własne były już poprzetykane siwizną, związaną nie tyle z wiekiem, ile z ustawicznym życiem w stresie. Tak samo było ze wzrostem, to również dostała po niej. Jedyną rzeczą, jaką otrzymała po ojcu, był kolor oczu. Mieli identyczne niebieskie tęczówki.
Włączyła u siebie w pokoju telewizor. Akurat leciała jakaś łzawa komedia romantyczna z Julią Roberts. Bodajże Mój chłopak się żeni.
Gdy bohaterowie filmu zaczęli śpiewać I say a litte prayer, do domu wróciła mama. Było już grubo po ósmej wieczorem. Tata już dawno siedział w swoim pokoju, zaszyty wśród papierzysk, przy szklance piwa. Normalka.
-Cześć, mamo – powiedziała – Pierś z kurczaka leży obok lodówki.
-Dzięki, przetrzymali mnie dłużej w pracy. Jestem padnięta. Ojciec już wrócił?
-Tak, już dawno. Przecież jego płaszcz wisi obok ciebie – zauważyła Maja z lekkim uśmiechem.
-Nie zauważyłam... To dziwne, mówisz, że o której wrócił – spytała pani Dębkiewicz z wyrazem lekkiego zaniepokojenia na twarzy.
-Wpół do szóstej.
Starsza kobieta nic nie powiedziała, jedynie wykrzywiła usta w grymasie niezadowolenia.
-Mamo?
-Nieważne, idź, odrób lekcje.
Nastolatka miała ochotę wrzasnąć. Czy w jej domu zainteresowanie jej osobą sięgało zdań Jak tam? Idź robić lekcje? Czy kiedykolwiek zrobiła coś, z czego jej rodzice byli zawiedzeni? Czy kiedykolwiek popełniła jakikolwiek błąd, tak aby jej to wypominali? Nie! Więc mogliby chociaż przez jeden dzień normalnie z nią porozmawiać i nie odsyłać do pokoju jak niegrzeczne dziecko.
Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale po chwili się zreflektowała. To nie miało sensu... Bo czy cokolwiek w tym życiu je miało? Raczej nie.
Wróciła do swoich czterech ścian. Rzuciła się na łóżko i bezmyślnie patrzyła w ekran telewizora. Zza drzwi słychać było odgłosy krzątaniny matki. Po mniej więcej pół godzinie nastała cisza. Widocznie rodzice zajęli się swoimi sprawami. Chociaż raz wieczór był spokojny.
Z optymistycznym nastawieniem, że może wszystko się ułoży, poszła spać.
Nic z tego.
O szóstej obudziły ją krzyki.


5 komentarzy:

  1. No siemson :D Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, kochana <3 Dalszą formułkę znasz na blaszkę, więc nie będę i tutaj wylewnie się rozpisywać. Jeszcze napiszę książkę :v
    Co do rozdziału to nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Maciek jest jedną z moich ulubionych postaci, a jego teksty mnie rozwalają. Jak zawsze zresztą xD
    A Adrian to powinien spadać do wulkanu - Maja ma być TYLKO I WYŁĄCZNIE z Maćkiem! I nie ma lipy!
    Szkoda mi Mai ;; Ale przeczuwam, że kiedyś wreszcie wybuchnie i wygarnie rodzicom, co czuje. Mam nadzieję, że jakoś przemówi im to do rozsądku - byleby MOPS się nie wpierdolił.
    Ściskam mocno, pozdrawiam ciepło i przybijam niedźwiedzią piąteczkę :D
    Jordbær

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję jeszcze raz za życzenia.
      Powiem ci tak, że nie raz zamieszam w akcji DW. Będą łzy, będzie śmiech, będzie miłość. Wszystko już zaplanowane.
      Maja dużo przeżyje w moim opowiadaniu, ale to dziewczyna ze stali.
      Ostatecznie... No cóż nie będę spojlerować mojego opowiadania :D
      A Maciek... Lubię pisać dialogi z nim.
      Pozdrawiam i oddaję piątkę.
      Atramentowa

      Usuń
  2. Widzę, że Maję i Maćka mimowolnie ciągnie do siebie. W końcu " Kto się czubi, ten się lubi" ;) Mam nadzieje, że ułoży się jej trochę w życiu, szczególnie gdy jest w gimnazjum, a według mnie i większości ludzi jest to najgorszy okres w życiu nastolatka. Czekam na nexta <3
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, za ten przemiły komentarz. Naprawdę nie wiesz, jakiego dał mi kopa do pisania rozdziału piątego. Tak, ich dwoje wyraźnie do siebie ciągnie, ale DW wymęczy ich obydwoje.
      Zobaczymy jak rozwinie się akcja, pomysłów mam tysiąc, ale gorzej z ich wykorzystaniem :) A czy to będzie happy, czy sad end... Jeszcze tego nie wiem.
      Atramentowa.

      Usuń
  3. Co by tu dużo pisać hmm po prostu super rozdział :) Czytam, czytam i coraz bardziej wkręcam się w Twojego bloga.
    Uwielbiam rozmowy Maćka i Mai. Pewnie gdyby byliby razem to przyszłaby do niego, zamiast wysłuchiwać kłótni rodziców. Ciekawe, kiedy się zejdą.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Theme by Mia LOG