niedziela, 27 września 2015

Rozdział 3 - WSZYSTKO SIĘ ROZKRĘCA

Rozdział 3
Wszystko się rozkręca
Przeszywający dźwięk budzika sprawił, że poderwała się z łóżka. Wyłączyła go szybko i usiadła. Rude włosy miała skołtunione, chociaż były spięte w kitkę. Pomyślała przez chwilę nad swoim snem. Im bardziej starała się go sobie przypomnieć, tym bardziej jej umykał. Pamiętała jedynie zieleń. Nie wiedziała, o co dokładniej z tym chodziło, ale zieleń dawała jej bezpieczeństwo.
Przetarła oczy. Wyszła z pokoju. Było cicho.
W kuchni znalazła karteczkę leżącą na stole.
Kanapki leżą obok chlebaka.
Zjadła je, a potem poszła umyć zęby i się przebrać. Bez pośpiechu wyszła z domu i spokojnym krokiem ruszyła w stronę szkoły. Wiatr kołysał gałęziami drzew. Było chłodno, ale nie na tyle zimno, by szczękać zębami. Przechodząc obok bloku naprzeciwko, Maja natknęła się na Macieja.
- Cześć, Pszczółko. Co tak lecisz? – uśmiechnął się.
- Szkoła... No wiesz, lepiej się nie spóźnić pierwszego dnia.
- Przesadzasz. Mieszkamy zbyt blisko, żeby się spóźnić.
Maja wybuchła śmiechem.
- I czy ty przypadkiem nie robisz tego, przynajmniej trzy razy w tygodniu?
Oczy Macieja zabłysły.
- To jest całkowicie coś innego – sprostował. – Żeby wyglądać tak bosko, muszę się wyspać.
- Bosko? – parsknęła rudowłosa – Zły przymiotnik.
- A jak byś mnie opisała? Przystojny, uroczy, seksowny? – Maciek poruszył brwiami, w znaczący sposób.
- Walnięty – uśmiechnęła się.
- No wiesz ty co, tak ranić ludzi.
- To urozmaica życie – wyjaśniła Maja.
Dokuczali tak sobie przez całą drogę do szkoły. Byli tak zabsorbowani, że nie zauważyli, iż dotarli na miejsce.
Uczniowie powoli wchodzili do budynku. Był to dwupiętrowy gmach, który sprawiał odstręczające wrażenie. Przemalowany podczas minionych wakacji na żółtopomarańczowy kolor, raził po oczach. Wielkie drzwi główne, otwarte na oścież zapraszały do siebie młodzież.
Wszyscy powoli wchodzili. Pierwszacy niepewnie rozglądali się dookoła, nie wiedząc gdzie się podziać. Szukali sal, znajomych twarzy.
- Idę do szatni – powiedziała dziewczyna, widząc, że do Maćka podchodzi kumpel z równoległej klasy. Adrian chodził do 3e. Był wysokim blondynem, którego ulubionym hobby było łamanie dziewczęcych serc. Aktualnie chodził z jakąś drugoklasistką. Na pewno nie wytrzyma z nią, nie dłużej niż dwa tygodnie.
- Okej, zobaczymy się w klasie – chłopak posłał jej uśmiech, po czym zwrócił się do kolegi.
Maja zeszła do poziomu piwnic. Poszukała przez chwilę ich nowej szatni. Tym razem dzielili ją z klasą Adriana. Szatnia wyglądała jak sala więzienna. Ze wszystkich stron otoczona kratkami i prętami. Na wieszakach wisiało parę bluz. Rozejrzała się po wolnych miejscach. Zapobiegawczo powiesiła bluzę na samym końcu, tam gdzie przestrzeń między prętami była szersza. W końcu, gdyby klucz do pomieszczenia się zgubił albo zawieruszył, to bez problemu mogłaby wyciągnąć bluzę lub kurtkę zza drążków.
Usłyszała, jak ktoś wypowiada jej imię. Odwróciła się. Przy wejściu stała Daria Miszczuk. Maja chodziła z nią do klasy, jednak nie przyjaźniła się z nią. Ot, taka zwykła znajomość.
- Cześć – powiedziała.
- Hej. Widziałam cię z Maćkiem – zaczęła Daria. – Czy wy ze sobą chodzicie?
Maja wytrzeszczyła oczy. Roześmiała się z niedowierzania.
- No coś ty! On? Moim chłopakiem? Nic z tych rzeczy.
Brązowowłosa spojrzała na nią sceptycznie.
- Skoro tak mówisz, ale tak szczerze to nawet do siebie pasujecie.
- Może to tylko tak wygląda, ale gdybyś znała go, tak długo, jak ja, na pewno zmieniłabyś zdanie.
Daria uśmiechnęła się. Odwiesiła swoją kurtkę i razem z Mają poszła pod klasę 205, w której miała mieć lekcję polskiego.
- Byłaś wczoraj u Łukasza? – spytała Maja z ciekawością.
- Tak, Tomek mnie przekonał – wyjaśniła dziewczyna. Obie doszły na drugie piętro. Parę osób już tłoczyło się na korytarzach. Przy 205 stało kilka osób. Między innymi Maciek, Łukasz, Tomek i Laura – najlepsza przyjaciółka Darii.
Brązowowłosa podeszła do niej, a Maja usiadła na ławce obok sali. Wyjęła komórkę i sprawdziła godzinę. Była za parę minut ósma. Posiedziała sama w ciszy, przyglądając się znajomym.
Wszyscy byli zbici w grupki. Chociaż zdawało się, że ich mała wspólnota była zgrana, w rzeczywistości tak jednak nie było. Zawsze znajdowała się jakaś mniejszość, która albo sama się izolowała od reszty, albo to inni ich odrzucali. Czasami Maja czuła się jak taki odludek. Dopóki sama do kogoś nie podeszła, pozostali nie zawdzięczali jej żadnym gestem.
Maciek stał z boku razem z Łukaszem. Obydwoje wysocy, ciemnowłosi, przystojni. Przyciągali uwagę drugo- i pierwszoklasistek. Chociaż nie tylko nich. Laura, która rozmawiała z Darią, wyraźnie spoglądała na Maćka. Widać było, że jest nim zauroczona już od drugiej klasy. Na lekcjach, przerwach, apelach wpatrywała się na niego. Powiedziała mu o tym, co do niego czuje, niestety to nic nie dało. Maciek, owszem przyjął to do wiadomości, ale stanowczo powiedział, że nie zamierza dawać jej nadziei. Po prostu mu się nie podobała.
Szczerze? Maja kompletnie nie wiedziała, dlaczego tak jest. W końcu Laura była ideałem dziewczyny. Wysoka, szczupła brunetka, o której marzyło wielu chłopaków. Jednak ona nie zwracała uwagi na nikogo innego, oprócz Maćka. Tak bywa.
Maja nie wiedziała, dlaczego akurat on. Owszem może i przyciągał spojrzenia niewieścich serc, może i sprawiał dobre wrażenie, ale... Nie, ona nie potrafiła wyobrazić go sobie jako materiał na potencjalnego chłopaka. Chyba dlatego, że znała go już tak długo, poznała wszystkie sekrety i różne oblicza.
Był dla niej jedynie irytującym kumplem, to wszystko.
Od strony schodów nadeszła Sandra. Z promiennym uśmiechem na ustach kroczyła przez korytarz, a ludzie rozsuwali się przed nią, jak Morze Czerwone przed Mojżeszem.
Usiadła obok Mai.
- Hej – powiedziała – Myślałam, że się spóźnię. Autobus stał dobre dziesięć minut na światłach.
- Zawsze ci mówiłam, żebyś uważała rano na autobus. Z centrum zawsze są korki – zauważyła Maja.
- Wiem, wiem. Zawsze masz rację.
- Jakże by inaczej – rudowłosa uśmiechnęła się – Jak tam było u Łukasza?
- Oh, naprawdę fajnie. Była pizza, fajna muza, chłopaki o dziwo nie zamknęli się w pokoju i nie grali na kompie – roześmiała się Sandra.
Maja zawtórowała jej, chociaż w duszy zrobiło się jej ponownie smutno. Starała się odepchnąć od siebie uczucia. W końcu zawsze umiała dobrze udawać.
- To jakiś postęp. Może jeszcze wyjdą na ludzi.
Po korytarzu rozległ się dzwonek.
- W tym roku trzeba sobie załatwić jakieś dobre miejsce. W zeszłym roku siedziałam przed Tomkiem i ciągle słyszałam jego rozmowy. To było strasznie denerwujące... No i ciągle chciał ściągać ode mnie – żaliła się Sandra.
- To dzisiaj masz szansę to zmienić. Wpadasz do sali, zajmujesz ławkę z tyłu i żyjesz jak w raju – zażartowała Maja.
- Tak. Chciałabym, ale czy Cybulska mnie nie przesiądzie?
- Wszystko jest możliwe, ale wątpię. Bardziej będzie się zastanawiała nad chłopakami.
- Masz rację.
Rudowłosa tylko wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Cała klasa zebrała się w ciasną grupkę tuż pod salą. Drzwi otworzyła im pani Agnieszka. Uczyła ich języka polskiego. Była naprawdę świetną nauczycielką. Cierpliwa oraz wyrozumiała, nie zanudzała na lekcji i była otwarta na wszelakie propozycje. Miała około trzydziestu lat, piękną aparycję, dzięki czemu wielu chłopaków się w niej zadurzyło. Zbywała to, ale mile ją to łechtało.
Sandra stanęła jak najbliżej drzwi, widocznie jej słowa nie były rzucone na wiatr. Wyglądała na zdeterminowaną.
Pani otworzyła je. Blondynka niczym strzała śmignęła przez nie i dokładnie zlustrowała całą salę. To była walka o dobre miejsce. To był warunek przetrwania.
Ostatecznie dziewczyna zajęła miejsce pod oknem w ostatniej ławce. Kiwnęła na Maję, by ta z nią usiadła, jednak rudowłosa wolała usiąść dwie ławki dalej od niej. Reszta klasy rozsiadła się mniej więcej w takich samych miejscach, co rok temu. Łukasz i jego zgraja usiedli pod ścianą, razem z częścią dziewczyn. Pozostali usiedli w swoich grupkach.
Przed Mają siedziała Kinga z Darią, a za nią Laurą z Julią.
- Dzień dobry – powiedziała nauczycielka.
Wszyscy odpowiedzieli, po czym pani Cybulska przeszła do poinformowania o wszelkich zmianach, których w sumie nie było. Podała wszystkie wymagania jak co roku i pod koniec lekcji. Połowa uczniów jej nie słuchała i cicho szeptała między sobą, a druga udawała, że słucha. Oczywiście były osoby nieliczne, które naprawdę uważali, ale nie oszukujmy się. Były to nieliczne przypadki.
Maja bazgrała na kartce zeszytu. Nie miała talentu artystycznego, a jej kot bardziej przypominał kaczkę, niż czworonożne stworzenie, ale lubiła rysować sama dla siebie. Dźwięk ołówka był bardzo odprężający. Rysowała coś, co nie dawało jej spokoju. Oczy. Oczy ze snu. Były to jedynie nieuchwytne kreski, a nie pełny obrazek, jednak nadal było w nich coś znajomego. Coś, co rudowłosa podświadomie rozpoznawała.
Westchnęła sfrustrowana. Nieświadomie zaczęła owijać kosmyk włosów na palec. Dzwonek wyrwał ją z otępienia.
Spakowała zeszyt i razem z resztą klasy wyszła z sali. Po chwili poczuła lekkie dźgnięcie w plecy.
- Hej, co tam tak skrobałaś? – spytała Sandra.
- A tam, nic ciekawego – zbyła ją dziewczyna.
- Może jakieś przemyślenia, pamiętnik...?
- Przestań, naprawdę to nie jest nic ważnego. Po prostu moje bazgroły.
Blondynka uśmiechnęła się.
- Okej, ale coś musi być na rzeczy, skoro nikomu ich nie pokazujesz.
Maja jedynie pokręciła głową.
- Co mamy następne?
- Chemię.
- Och, nic nie mów. Pamiętasz, jak Kowalczyk mówiła, że zrobi sprawdzian na początku roku?
- Serio? Nie przypominam sobie, zresztą na pewno zapomniała, a nawet gdyby to nie na pierwszej lekcji, co nie?
Rudowłosa tylko wzruszyła ramionami.
- Co ma być, to będzie, wiesz?
- Kolejna z mądrości Mai Dębkiewicz.
- A oczywiście – Maja pokiwała z zapałem głową.
Pogadały jeszcze przez chwilę o tym, czego można się spodziewać w tym roku. W końcu egzaminy gimnazjalne zbliżały się wielkimi krokami. Co prawda świadomość o nich pozostawała jeszcze uśpiona, ale czaiła się niczym tygrys. Przecież już niebawem grudzień, a po nim Sylwester. Kolejny rok, a następnie tylko cztery miesiące i puff. Jak za sprawą lamorożca egzaminy magicznie się pojawią.
Pod salą od chemii było mało osób. Pozostawały tylko plecaki. Uczniowie rozeszli się do sklepiku albo do łazienek.
Sandra zobaczywszy swojego znajomego z równoległej klasy podbiegła do niego, zostawiając rudowłosą samą. Dziewczyna wyjęła swój telefon i sprawdziła ostatnie wiadomości. Tak się zaczytała, że nie usłyszała, jak ktoś do niej podchodzi. Ostatecznie zorientowała się dopiero wtedy, gdy poczuła na szyi czyjś oddech. Podskoczyła i komórka wyleciała z jej rąk.
- Co się tak boisz? – usłyszała za sobą.
Odwróciła się i zobaczyła Adriana. Jego klasa miała lekcje tuż obok. Dreszcz przeszedł jej po szyi. Naprawdę go nie lubiła. Może gdyby nie był takim draniem, który podrywa wszystko, co się rusza, zmieniłaby o nim zdanie. Odsunęła się od niego.
- Nie rób tak, zawału bym dostała – powiedziała żartobliwie.
- Trudno było się powstrzymać – błysnął swoim stuwatowym uśmiechem – Stałaś tak sama, zaczytana. Aż się prosiłaś o to.
- Mogłeś chrząknąć albo coś.
- Mogłem, ale tak było zabawniej.
Blondyn oparł się o ścianę. Zlustrował Maję wzrokiem. Zrobiło się trochę nieswojo.
-Nie pójdziesz do swojej dziewczyny? – spytała rudowłosa.
-No wiesz, my dajemy sobie odsapnąć.
Jezu, jak to zabrzmiało – pomyślała Maja.
-I jesteś tu, bo...?
-Widziałem cię dzisiaj z Maciejem i pomyślałem: Podejdę, zagadam – uśmiechnął się i odrzucił głowę w bok, aby grzywka opadła mu na oczy.
To takie pazerne. Myśli, że jest, nie wiadomo czym. Chwila... Czy on próbuje mnie poderwać?
Ewidentnie wszystko na to wskazywało. Widocznie chłopaczysko miało nową dziewczynę w dupie i chciało znaleźć kolejną do kolekcji.
Maja już myślała jak tu się wyrwać z takiej sytuacji, gdy z opresji wyrwała ją Sandra.

-A wy co tu robicie?

4 komentarze:

  1. OHOHOHOHOHO.

    Udało mi się w końcu skomentować <3 Sorki, że tak kompletnie z dupy, no ale liceum daje po dupie :/

    OHOHOHOHOHOHOHO RAZY DWA

    Bo Endrju (czyt. Adrian) podrywa Majkę. Nie daj się!

    Maciek zrób akcję! Spraw, by Majka w końcu się w tobie zadurzyła i Happy End by był XDDD

    Czekam na więcej~ <3

    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem jedno - Wow! Sama się sobie dziwię, że dopiero teraz znalazłam tego bloga. Mogę szczerze powiedzieć, że dopiero chyba drugi raz zdarza mi się, aby nie mieć zarzutów co do powtórzeń czy błędów. Wątek jest naprawdę świetny i przez sposób w jaki piszesz można mocno zżyć się z Mają. Często takie sytuacje jakie ją dotykają prowadzą do depresji, a mam nadzieję że to naszej bohaterki nie dotknie. Widzę, że dawno nic nie dodałaś, ale i tak będę czekała z niecierpliwością na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam cieplutko, Kasia
    escape-in-your-arms.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za te słowa. Owszem miałam gigantyczny zastój, ale obowiązki, drugi blog i fanaberie moich znajomych. Zaiste, zabrakło mi czasu na tego bloga. Źle się czuję, że go tak zaniedbałam.
      Dziękuję jeszcze raz, a jak będę miała czas to wpadnę na twojego bloga :)
      Pozdrawiam Atramentowa

      Usuń
  3. Jest 1 w nocy, a mi coś naszło na czytanie bloga. Super, że tu trafiłam :D

    Akcja nie leci na łeb na szyję, ale nie przynudza. Podobają mi się twoje opisy, porównania (typu "ludzie rozsuwali się przed nią, jak Morze Czerwone przed Mojżeszem"). Może ty piszesz to odruchowo, ale ja bym czegoś takiego nie wymyśliła ;p To sprawia, że czyta mi się fajniej.
    Ok, pierwszy dzień w szkole z głowy. Wszystko fajnie się potoczyło, końcówka intrygująca. Wątpię, że Maja zainteresuje się Adrianem. Liczę, że będzie coś między nią a Maćkiem :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Theme by Mia LOG