środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział 2 - WSZYSTKO, CO ZŁE

Rozdział 2
Wszystko, co złe
Rodzina zdaje się najważniejsza dla wszystkich ludzi. To w końcu ci ludzie nas wychowują, dają dom i wsparcie. To oni dali nam pierwsi bezgraniczną miłość, której potem się od nich uczymy. Rodzina to dom.
Ale nie do każdego domu chce się wracać.
Maja wzięła głęboki oddech, zanim chwyciła klamkę od drzwi. Uśmiech zniknął z jej ust. Maska opadła.
Od razu powitała ją cisza. Nikogo nie było. Może to i lepiej – pomyślała dziewczyna. Powiesiła bluzę na wieszaku, zdjęła buty i poszła do kuchni. Pomieszczenie to było małe i dość skromnie urządzone. Po lewej stronie od drzwi stała kuchenka, a obok niej zlew. Dalej był rządek szafek. Po prawej stronie stał stół, na którym była filiżanka pełna zimnej kawy. Na samym końcu, przy jedynym oknie w kuchni stała lodówka. Maja sprawdziła, czy ma coś do przekąszenia. Niestety lodówka świeciła pustkami.
- Świetnie.
Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. W zlewie leżały brudne naczynia po porannym śniadaniu. Maja pozmywała, a następnie poszła do pobliskiego sklepu po zakupy. Wiedziała, że jak ona tego nie zrobi, to już nikt inny nie wpadnie na ten pomysł.
Po godzinie znowu wróciła do domu. Na całe szczęście jeszcze nie padało. Wyłożyła zakupy.
Zegar wskazywał godzinę trzynastą. Rudowłosa odgrzała sobie obiad z dnia poprzedniego, jakim była zupa pomidorowa. Szybko ją zjadła i posprzątała po sobie. Następnie poszła do swojego pokoju.
Było to dość przyjemne dla oka pomieszczenie w kolorze jadeitu. Jedyne okno wychodziło na sąsiadujący blok. Oczywiście zrządzeniem losu było to okno w pokoju, nikogo innego jak Macieja. Od razu zasunęła roletę. Obok okna, a dokładniej po jego prawej stronie stała szafa. Maja przebrała się w luźniejsze ciuchy i włożyła odpowiednie książki do plecaka.
Padła na łóżko. Widocznie ta smutna aura spowodowała jej parszywy humor. Patrzyła bezmyślnym wzrokiem na sufit. Przypomniała sobie rozmowę z Sandrą. Zacisnęła dłonie w pięści. Dlaczego tak zawsze musiało być?! Dlaczego to ona była przez innych odtrącana? Nie robiła nic złego, nie była wredna, a właściwie to starała się taką nie być. Owszem miała swoje humorki, ale raczej nikt przez nie nie cierpiał. Ah czemu to życie musiało być takie trudne?
Maja poszła do pokoju rodziców, który pełnił również rolę salonu. Tylko tam stał telewizor. Włączyła go i z niewielkim zainteresowaniem śledziła losy bohaterów z Trudnych Spraw.
Czuła jak buzuje w niej swego rodzaju złość i wyrzuty. Miała ochotę zbić coś, stłuc, wyładować się na czymś. Wiedziała, że jak czegoś nie zrobi, to dojdzie do kłótni, kiedy ktoś wróci do domu. Otworzyła wszędzie okna tak, żeby był przeciąg. Lubiła zimno.
Krążyła po mieszkaniu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Z pokoju na balkon, z balkonu do kuchni. I tak w kółko. Ostatecznie około godziny piętnastej zgasiła telewizor i poszła włączyć laptopa. Posprawdzała parę stron, na które codzienne wchodziła. Przeczytała najnowsze aktualności o nowo wydanych książkach, aż w końcu weszła na facebooka. Cisza raziła ją w uszy, że puściła sobie składankę Evanescene. W sumie pasowało to do jej humoru.
Na portalu nikogo nie było, a raczej nie było nikogo, z kim Maja chciała teraz rozmawiać. Widziała, że parę dziewczyn z równoległej klasy są dostępne, tak samo, jak Michał, kolega Tomka.
Niespodziewanie usłyszała dźwięk zamykanych drzwi.
- Cholera, czemu tu tak zimno?!
Odsunęła się od biurka, na którym leżał laptop. Zobaczyła, jak jej mama wiesza płaszcz na wieszaku. Grymas na jej twarzy świadczył o tym, że jest zdenerwowana.
Małgorzata Dębkiewicz była dość specyficzną osobą. Z jednej strony pełniła funkcję odpowiedzialnej księgowej w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, a z drugiej matki, która nie spędza zbyt dużo czasu w domu. Interesowała się sprawami rodzinnymi na poziomie rozmów przy kolacji. Proste pytania w stylu „Jak ci minął dzień? Jak w szkole? Kiedy wywiadówka?” Czasami ten brak zainteresowania bolał, a kiedy indziej dawał ukojenie.
- Już zamykam – powiedziała rudowłosa i wyłączyła muzykę.
- Po co otwierałaś? I tak jest zimno.
- Znasz mnie.
Matka obrzuciła ją spojrzeniem pełnym dezaprobaty.
- Nadal nie rozumiem, po kim to masz. Można by pomyśleć, że rodziłam cię na Antarktydzie.
Maja milczała. Niekiedy lepiej było zachować swoje myśli dla siebie. Mama nie powiedziała już ani słowa. Poszła do kuchni i podgrzała sobie zupę.
- I jak tam rozpoczęcie? – spytała.
- Okej, rozdali plany i to wszystko.
- To dobrze. Idź do siebie, skarbie.
Maja posłusznie wróciła do swojego pokoju. Czasami zastanawiała się, po co te pytania. Pewnie i tak mama za chwilę zapominała o jej odpowiedziach...
Rudowłosa nie miała nic do roboty. Tak to właśnie jest, gdy rok szkolny dopiero co się zaczął, ale atmosfera wakacji zniknęła już na dobre. Coś pomiędzy.
Pograła w parę gier, znowu weszła na facebooka, jednak tylko na chwilę, bo nikogo nie było. Wyłączyła laptopa. Była godzina siedemnasta.
Słyszała ciche brzęczenie naczyń, które myła mama, jak również dźwięk otwieranej lodówki. Nie oczekiwała żadnego komentarza na temat zakupów.
Podciągnęła roletę. Przez okno widać było, jak Maciej siedzi przy swoim komputerze i jak zwykle w coś gra. Nie, żeby Maja wiedziała, co on codziennie robi, broń Boże. To oznaczałoby, że jednak w jakikolwiek sposób interesuje się jego życiem!
Sięgnęła po książkę leżącą na półce nad łóżkiem. Było to stare wydanie Miasteczka Salem Stephena Kinga. Ostatnio, gdy była w bibliotece właśnie tę książkę wypożyczyła.
Zatraciła się w historii Bena Mearsa, gdy do domu wrócił ojciec.
Gdyby porównać postacie swoich rodziców do czegoś, Maja na pewno zrobiłaby to na przykładzie wody i ognia. Różnili się pod każdym względem. O ile Małgorzata była szczupłą, dość średniego wzrostu kobietą, to Filip Dębkiewicz był rosłym mężczyzną z tendencją do szybkiego tycia. Pracował w urzędzie skarbowym. Maja nie potrafiła zrozumieć, jak to się stało, że ich dwoje się ze sobą zeszło. Ich charaktery ścierały się ze sobą codziennie, powodując rozmaite kłótnie. Ojciec był porywczy, a mama nie ustępowała mu w tym polu. Wystarczyło źle wypowiedziane słowo, jakaś drobnostka, a krzykom nie było końca.
-Cześć tato – powiedziała, jednak jej nie odpowiedział. Bez słowa zdjął z siebie kurtkę i poszedł do kuchni.
Zza ściany dobiegały głosy.
- Co jest na obiad – spytał ojciec.
- To samo co wczoraj. Myślisz, że mam czas, żeby stać przy garach?
- Mogłabyś się chociaż postarać!
Maja usłyszała, jak talerz uderza o stolik w kuchni. Boże, proszę. Niech przestaną.
Wstała z krzesła i podeszła do drzwi od pokoju, Wychyliła się i zobaczyła, jak tata z zaciętą miną nalewa sobie zupę. Czuła się niczym cień. Nikt jej nie zauważał, nie interesował się nią. A ona nic nie potrafiła z tym zrobić.
Ojciec nie zaszczycił jej spojrzeniem, gdy szedł do swojego pokoju. Mama natomiast zaszyła się w swoim gabinecie. Dziewczyna wróciła do swoich zajęć.
*
Pierwszy SMS-es od Macieja przyszedł do niej o godzinie jedenastej wieczorem. Maja była już przebrana w piżamę, jednak nie spała.
Jakie mamy jutro lekcje?
Maja parsknęła śmiechem. Podeszła do okna. Maciej stał przy swoim.
Serio? Zgubiłeś plan?
Zdarza się :( Uratuj mnie.
Chłopak zrobił błagalną minę. Maja zagryzła wargi. W sumie wcale nie chciała mu pomóc, ale wiedziała, jak uparty bywa jej kolega. Przysłowiowa koza to przy nim betka.
Okej. Idziemy na 8 do 14. Polski, chemia, matma, historia, wf dwa razy i religia.
Dzięki. Jestem ci winny przysługę :)
Maciej wyszczerzył zęby w uśmiechu. Cudem byłoby, gdyby Maja go nie odwzajemniła. On miał w sobie to coś, co zarażało humorem.
- Dobranoc – poruszyła ustami. Bez problemu to zrozumiał.
- Dobranoc, Pszczółko.
Maja tylko pokręciła głową. Tego akurat nic nie zmieni.
Wróciła do łóżka. Nie mogła się skupić na czytaniu książki, zbyt bardzo rozpraszały ją dźwięki dochodzące zza zamkniętych drzwi.
Otwierana butelka. Telewizor. Matka mówiąca do ojca, żeby przyciszył. Szklanka, zbyt mocno postawiona na stole. Krzyk. Znowu telewizor, tym razem głośniejszy.
Ojciec po alkoholu robił się nieprzyjemny. Agresywny, nie do opanowania. Mama próbowała coś z tym zrobić, jednak na nic nie zdawały się jej prośby. Każdego dnia Maja obawiała się najgorszego. Tego, że tym razem ojciec się nie opamięta, że zrobi coś niewybaczalnego.
Ach, tak bardzo chciała zatkać uszy i być głucha na to wszystko.
Drzwi do jej pokoju otworzyły się.
- Powiedz coś ojcu – usłyszała głos matki.
Właśnie tego nie cierpiała. Zawsze to ona była mediatorem, to dla niej przypadła najgorsza rola w rodzinie. To ona musiała łagodzić spory.
Poszła do pokoju rodziców. Ojciec siedział wpatrzony w telewizor przekrwionymi oczyma.
- Tato! – starała się przekrzyczeć telewizor. – Tato!
Ojciec skierował wzrok w jej stronę.
- Czego chcesz?
- Czy mógłbyś przyciszyć? Jest już jedenasta, a ja jutro idę do szkoły.
- A ja do pracy i co z tego?
- Proszę cię – Maja nie chciała zaczynać wojny.
Ojciec kompletnie ją zignorował. Nie, żeby to była jakaś nowość. Wróciła do swojego pokoju, mając już dość tego dnia. W pokoju zastała matkę. Siedziała na łóżku z założonymi rękami i przeszywającym wzrokiem wbitym w córkę.
- I co? – spytała.
- Nic.
Starsza kobieta westchnęła. Widać było u niej oznaki zmęczenia po całodniowym dniu w pracy. Zmarszczki stopniowo zaczęły pojawiać się u niej dwa lata temu, gdy to skończyła czterdzieści lat.
- Mogłaś mu bardziej przemówić do rozumu – powiedziała matka z pretensją w głosie.
Maja miała wielką ochotę powiedzieć coś w stylu: „Ale to twój mąż i twoje życie!” , jednak tego nie zrobiła.
- Idę spać – powiedziała w zamian.
- Tak. Ustaw sobie budzik. Rano wychodzę do pracy.
- Okej. Dobranoc.
Mama wyszła i zamknęła drzwi, zza których dobiegał przytłumiony dźwięk jakiegoś filmu. Maja zgasiła światło. Siedziała przez chwilę w ciemności, nasłuchując czegoś bliżej nieokreślonego.
Kiedy już zasypiała, usłyszała przytłumiony krzyk i plasknięcie. Tak jakby coś kogoś uderzyło.
-To mój dom i mogę robić to, co chcę! – dało się słyszeć niewyraźny, bełkotliwy głos ojca.
Cichy szloch rozległ się po całym mieszkaniu. Mama znowu płakała.
Maja spojrzała na drzwi. Przez chwilę w jej głowie toczyła się bitwa myśli. Pójść czy nie pójść? Zareagować czy pozostawić to swojemu biegowi?
Wiedziała co będzie, jeżeli postanowi pójść. Ojciec jeszcze bardziej skupi się na matce, przy okazji bluzgając na nią i swoją córkę. Podniesie rękę.
Minęło parę minut. Widocznie był to chwilowy napad. Ojciec nie będzie go nawet jutro pamiętać. Mama na pewno będzie spała w swoim gabinecie.

Maja wtuliła twarz w poduszkę. Niech to wszystko się skończy.

3 komentarze:

  1. Dzisiaj tak troszkę króciutko, więc nie oczekuj jakiś dłuuuuugaśnego komentarza.

    O JA CIĘ PIERDZIELĘ. O JA CIĘ PIERDZIELĘ RAZY DWA. Boziuuuu TT Chlipię mentalnie z Majką ;__________;

    WOAH <333333 Rozpływam się jak masło na rozgrzanej patelni, gdy główny pairing ma swoje malutkie pięć minut <33333

    Podsumowując: 100000/10

    Lecę nadrabiać kolejny komentarz do kolejnego rozdziału~

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytanie tego rozdziału zleciało mi szybko i przyjemnie.
    Szkoda mi Mai... całą jej sytuację w domu opisałaś tak dobrze, że czuję się, jakby to była prawda, jakbym znała Maję i jej współczuła.
    Maciek nie wydaje się taki zły jak mi się wydawało na początku. Fajnie, że mieszkają naprzeciwko siebie. Te ich smsy były słodkie :)
    Pozdrawiam i biorę się za czytanie kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Theme by Mia LOG